Życie pisze własne scenariusze – zgruchotana sielanka…

utworzone przez | wrz 2, 2015 | Aktualności, Różne oblicza wolontariatu

Wróciłam do domu w Sosnowcu po czteromiesięcznym pobycie nad morzem i Gali w Warszawie. Chciałam odpocząć, zająć się sobą i swoimi sprawami. Jednak życie pisze własne scenariusze…

Pierwsze, co zastałam po powrocie, to rozpaczliwa wiadomość na FB. I tak to się zaczęło.

Jeszcze kilka dni temu życie kotki Małej było właściwie sielanką.

Młoda, ok. 2-letnia kotka, mieszkała na spokojnym osiedlu domków, miała troskliwa i sumienna karmicielkę Martę, która napełniała jej brzuszek, regularnie ją odrobaczała i w porę zadbała o sterylizację. Marta chciała nawet dać jej dom, ale Mała kategorycznie wyrywała się na wolność i w rezultacie pozostała kotem wolnożyjacym pod okiem opiekunek.

Aż do niedzieli … Marta znalazła ją w niedzielne popołudnie. Leżała na posesji sąsiadów na wprost jej okna. Martwiła się, ponieważ nie widziała Małej od piątku. Od razu jak ją Marta z Mamą zauważyły poszły z jedzeniem, bo po powrocie pewnie głodna. Kot nie mógł się podnieść, a w jego ranach zagościły już lawy, muchy i inne przyjemności. Nie wiadomo kiedy ją coś potrąciło i ile kilometrów zrobiła na dwóch przednich łapach, by się dostać w to miejsce. Dzielna, mądra, wytrwała koteczka praktycznie czołgała się w przekonaniu, że wystarczy dotrzeć do opiekunek, aby otrzymać pomoc. Marta nie mogła jej zawieść!

Mała

Mała

Wraz z mamą zgarnęły kicię, obmyły i zaczęła się wycieczka po wetach. W dwóch pierwszych lecznicach weterynarze nie umieli pomóc Małej. Pierwszy wet się nie zajmuje takimi przypadkami, nie miał rtg i nie za wiele mógł wstanie zrobić – dał zastrzyki i skierował do innej lecznicy. W drugiej lecznicy, wobec obrażeń i statusu kota wolnożyjącego zaproponowano eutanazję nie robiąc nic –  nawet zdjęcia rtg. Za to dokładnie oszacowano, jakie to ogromne koszty ją czekają.

Marta zaczęła szukać pomocy. Sama, własnoręcznie i mozolnie, pół wieczoru oczyszczała kotce rany. Ta gryzła, prychała i waliła łapami, bo jednak „dziką” kotką jest. Szukała pomocy wszędzie i tak trafiła na naszego fundacyjnego fanpage’a i do mnie. Zadzwoniła do wskazanej przez mnie wetki, a ta od razu skierowała do chirurga, który bez zająknięcia zajmie się kotką i powie co i jak. Tak było!

Wet na spokojnie obejrzał, zrobił rtg, ocenił rokowania kotki dość dobrze: są szanse, że będzie chodzić. To złamanie w łokciu może zagoić się różnie, ale kot jest młody, w dobrej kondycji, w najgorszym wypadku będzie kulał. Czucie w ogonie i łapkach ma. Kręgosłup cały. Zesikała się u Marty co dobrze wróży czynności zwieraczy.

A teraz mniej radośnie…

55e5a87011a

RTG Małej

Małą czekają na 100% dwie, a może więcej operacji by to wszystko poskładać. To zależy jak będzie znosiła zabiegi i ile uda się zrobić za każdym razem. Ma bardzo rozwaloną miednicę i tylną łapę. Rekonwalescencja to co najmniej pół roku. Marta bez zająknięcia podjęła się opieki nad kotką. Pożyczymy jej klatkę. I już po pierwszym stresie oraz szoku na spokojnie przemyśli jak zabezpieczyć dom i/lub posesję, by kotka jednak nie wychodziła dalej.

Przecudowny wet policzył nas w promocji i grzecznie powiedział, że będzie to kosztowało 1.000 zł, a może troszkę więcej. Dałam zaliczkę 500 zł. Przy okazji poprosiłam o odrobaczenie, bo po małej skakały pchły. Pasożyty nie sprzyjają gojeniu się ran. Oczywiście operacje to nie koniec kosztów, bo dojdą później opatrunki, wyciąganie śrub czy płytek czy co tam jej wstawi, by kotce te połamane kości się zrosły. Wolnożyjąca kotka, która była już chyba tak wycieńczona i słaba, że jechała w otwartym pudełku do weta i nie próbowała zwiewać, wychodzić, nic, po prostu leżała i się na nas patrzyła. Marta bez problemu ją wzięła na ręce i zaniosła na wagę u weta.

RTG Małej

RTG Małej

Zdjęcia RTG i badanie kotki robione były pod narkozą, by nie narażać ja na niepotrzebny stres i ból. Została u pana doktora w szpitaliku. Jest już bezpieczna i zaopiekowana. Pobędzie tam na pewno kilka dni. Wet unaocznił nam skomplikowanie złamań i zabiegu: gdyby operację robić za jednym zamachem trwałaby około 6 godzin!

Kotka zrobiła, co mogła, aby zawalczyć o swoje życie – pomimo bólu dotarła do swojej opiekunki. Marta walczy o kotkę ze wszystkich sił i z całym zaangażowaniem. Chcemy wesprzeć ich zmagania w zakresie opłacenia zabiegów, ale sami nie podołamy. Zapraszamy do wpłat w imieniu dzielnej kotki i jej wytrwałej opiekunki – każda złotówka to mniej zmartwień dla Marty, a jej skupienie jest teraz bardzo potrzebne Małej.

Fundacja Szanowny Pan Kot
Bank BGŻ 96 2030 0045 1110 0000 0303 8260
Tytułem: Darowizna – dla Małej

 

Szanowne Koty potrzebują weta i jedzenia!

FaniMani