Nie jem mięsa tak całkowicie od kilku lat. Mój wybór, moja decyzja. Powody różne i banalne, ale nie o tym. Wybrałam się na wczasy nad polskie morze poza sezonem. Zamawiając nocleg, zamówiłam także wyżywienie i grzecznie poinformowałam o swoich fantazjach kulinarnych. Pani grzecznie odpowiedziała, że nic z tego, ale jest szwedzki stół i obiadokolacja, więc po namyśle stwierdziłam, że luzik, a resztę załatwię na miejscu.
Dzień przyjazdu
J: Dzień dobry. Mam zamówiony pokój od dzisiaj.
R: Dzień dobry. Poproszę imię i nazwisko, dowód. (załatwianie formalności). To Pani nie je mięsa tak?
J: Tak. (Opowiadam lekko przeciągając)
R: Jak długo Pani nie je mięsa? Wszystko ok ze zdrowiem? Co Panią skłoniło do tego?
Staram się szybko nie wnikając w szczegóły zaspokoić Pani ciekawość.
R: Porozmawiam z kucharzem o Pani obiadokolacji, bo ze śniadaniem to nie będzie problemu.
Dzień pierwszy śniadanie
Przekraczam próg stołówki i rozglądam się co, gdzie, jak.
K: Pani Wegetarianka?
J: Tak.
K: Pani ma ten stolik – wskazuje ręką.
Ok, pandemia ścisły reżim itd.
Idę robić sobie kawę.
Gdy nagle przy moim uchu odzywa się lekkim szeptem KTOŚ.
R: Załatwiłam wszystko z kucharzem.
Dzień drugi śniadanie
Zadowolona, że już wszystko wiem wchodzę do jadalni i kieruję się prosto do ekspresu z kawą. Kelnerka wita mnie uśmiechem, wskazuje stolik. Czekam, aż boski napój naleci mi do szklanki w ten słyszę głos:
P: Słyszałem, że Pani nie je mięsa?
Odwracam się w stronę dźwięku:
J: Tak. (Mój rozum próbuje ogarnąć zaistniała sytuację)
P: Ja też nie jem już prawie dwa lata. Ile Pani?
J: Troszkę więcej.
Pan Kelner zachwycony, że spotkał Bratnią Duszę, a ja pragnę napić się kawy, więc grzecznie i szybciutko ucinam konserwację.
Dzień trzeci śniadanie
Schodzę na stołówkę. Rozglądam się czy już mój stolik przygotowany i oczywiście pierwsze kroki kieruję po kawę.
Dzisiaj nikt mnie nie zagaduje, więc po trzech dnia chyba już wszyscy wiedzą, że zjechała taka co nie je mięsa. 😀
R – Recepcjonistka
J – Ja
K – Kelnerka
P – Pan Kelner