Parę słów o sterylizacji.

utworzone przez | wrz 16, 2017 | Rozmowy o życiu

Wiosna! Taka piękna pora roku, z utęsknieniem wyczekiwana przez wszystkich. Wypatrujemy dłuższego dnia, czekamy na słońce i cieszymy się rozkwitającą dookoła przyrodą. A ona rozkwita bujnie i radośnie, co przejawia się także w zachowaniu naszych pupili. Najmniej przyjemnym zwiastunem zbliżającej się wiosny są odgłosy kociej rujki… Każdy opiekun kota, który choć raz przeżył ten stan, doskonale wie, o czym mówię. Do końca życia nie zapomnę odgłosów jakie wydawała z siebie moja kotka i to w ciągu dnia i nocy…

Jednak rujka to nie tylko uciążliwe odgłosy, ale często także efekt w postaci małych kociąt, które przychodzą kilka miesięcy potem na świat. I tu zaczyna się prawdziwy kłopot… Pojawia się wtedy sporo problemów logistycznych, bo kociaki wymagają dodatkowej opieki.  Potem kotki rosną i pojawia się pytanie – co dalej? Wystarczy prześledzić uważnie portale społecznościowe, żeby zobaczyć ile zwierząt jest do wydania „w dobre ręce”. Niestety, są także tacy ludzie, którzy postanawiają „pozbyć się problemu”. Media nierzadko donoszą o drastycznych przypadkach okrucieństwa wobec zwierząt, które pojawiły się niechciane na tym świecie. Dlatego zgodnie z mądrą odwieczną  zasadą „lepiej zapobiegać niż leczyć” warto wcześniej podjąć pewne działania, które nie dopuszczą do takiej sytuacji.

Mowa tu o zabiegach kastracji i sterylizacji. Wokół nich narosło wiele mitów i niedopowiedzeń, dlatego wciąż potrzebna jest edukacja na szeroką skalę i uświadamianie opiekunów zwierząt czym te zabiegi są. Wielu opiekunów zwierząt twierdzi, że „nie stać ich na zabieg”, dlatego też  nie sterylizują kotów czy psów przez wiele lat. Ja osobiście nie rozumiem tego typu argumentacji. Decydując się na zwierzaka, muszę pamiętać  także o tym, że jestem odpowiedzialna w pełni za wszelkie koszty związane z jego utrzymaniem, ewentualnym leczeniem czy sterylizacją.  Z myślą o takich osobach powstała strona Akcja Sterylizacji (http://www.akcjasterylizacji.pl) obejmująca teren całego kraju. Celem akcji jest umożliwienie opiekunom zwierząt domowych, szczególnie kotów i psów, wykonanie zabiegu w niskiej cenie. Na stronie znaleźć można adresy gabinetów weterynaryjnych, które przyłączając się do akcji oferują takie zabiegi już od 60 zł za kastrację kocura. Na stronie podane są  proponowane maksymalne ceny zabiegów co pozwala na zaplanowanie wydatków opiekunom zwierząt oraz zachęcenie ich do skorzystania z tej akcji. Z roku na rok do akcji włącza się coraz więcej gabinetów weterynaryjnych co bardzo cieszy. W wielu gminach istnieją także programy finansowania zabiegów sterylizacji i kastracji kotów wolnożyjących, np. w Sosnowcu w postaci talonów do wybranej przychodni. Wsparciem w zakresie sterylizacji zajmują się także różnorodne fundacje i stowarzyszenia, np. w Warszawie działa prężnie pod tym kątem Koteria.

Wokół zabiegów sterylizacji i kastracji narosło wiele mitów i niedopowiedzeń, dlatego wciąż potrzebna jest edukacja opiekunów zwierząt, czym tak naprawdę te zabiegi są. Dla mnie istotnym argumentem za sterylizacją mojej kotki był także argument prozdrowotny – prawidłowo wykonany zabieg zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworu listwy mlecznej czy ropomacicza. Kocury po kastracji nie rywalizują z innymi o terytorium, są spokojniejsze, mniej agresywne. Nie znaczą także terytorium intensywnym i nieprzyjemnym zapachem moczu. Zabieg jest bezpieczny, wykonywany z zastosowaniem sterylnych narzędzi i nici chirurgicznych, w narkozie, kot po wybudzeniu nic nie pamięta. Wiele osób woli podawać hormonalną antykoncepcję kotkom, gdyż uważają to za równie skuteczną i bezpieczniejszą metodę. Niestety, długotrwałe podawanie preparatów hormonalnych sprzyja pojawieniu się ropomacicza. Ponadto koszt podawania takiej antykoncepcji jest zdecydowanie wyższy niż jednorazowy zabieg chirurgiczny. Z mojego doświadczenia wiem, że podawanie tabletek hormonalnych nie jest do końca skuteczne: mimo, że mojej kotce zaaplikowałam tabletkę zgodnie z wytycznymi weterynarza, nie udało się powstrzymać rujki. Podczas sterylizacji okazało się, że jest w bardzo wczesnej, bo około 2 tygodniowej ciąży.

Mit, który zawsze mnie najbardziej śmieszy to ten, że kot po sterylizacji to  kot nieszczęśliwy, wybrakowany. Kotu do szczęścia potrzeba kochającego człowieka, który mu da miejsce na swoich kolanach, będzie znosić jego kocie humory, zadba o jego pełną miskę, czystą kuwetę i dostarczy od czasu do czasu karton do zaanektowania. Kot wysterylizowany, to kot zdrowy i szczęśliwy, a jego właściciel – spokojniejszy. Tym bardziej jeśli nasz kot należy do tych, które wychodzą z domu. Sterylizowana kotka nie przyniesie nam gratisu w postaci niekoniecznie chcianego miotu kociąt. Kastrowany kot nie będzie wdawać się w liczne bójki o samice, nie będzie więc wracał pogryziony i wymagający interwencji weterynarza. Podobnie jak twierdzenie, że kotka musi przynajmniej raz urodzić młode, bo inaczej jej to zaszkodzi. Otóż, nie musi. Sterylizując kotkę nie zaburzamy jej psychiki. Kotka nie rozpacza z powodu braku możliwości urodzenia kociąt, ba – nie ma nawet świadomości tego stanu. Podobnie jest z kocurami, nie odbieramy im radości z seksualnego współżycia, gdyż ich popęd jest instynktowny i nie mają świadomości czy to jest fajne czy nie.

Warto też sterylizować koty wolnożyjące, gdyż wbrew pozorom, ich populacja rośnie bardzo szybko. Niestety, większość z nich nie przeżywa dłużej niż kilka miesięcy, dziesiątkowane są przez choroby, głód, niestety często też zabijane przez ludzi, lub po prostu – rozjeżdżane przez samochody. Sterylizacja pomaga utrzymać takie populacje w odpowiedniej liczbie w sposób humanitarny i odpowiedzialny.

Kończę pisać ten tekst i patrzę na śpiącą Fionę na moich kolanach. Ułożyła się wygodnie i nie przeszkadza jej, ani klikanie klawiatury, ani moje wiercenie się. Obok, na moim swetrze smacznie  śpi Fumik. Chwilę wcześniej biły się na dywanie, polowały na sznurek od plecaka, a kilka godzin temu łapały na balkonie pierwsze w tym miesiącu promienie zimowego słońca. Od ich sterylizacji minie niedługo 7 i 6 lat. Gdybym miała  cofnąć czas, podjęłabym dokładnie taką samą decyzję. Do czego wszystkich kochających swoje koty opiekunów serdecznie namawiam.

 

Magdalena Gałka

Szanowne Koty potrzebują weta i jedzenia!

FaniMani