Rozdział 11 – Dwa koty w jednym stały domu czyli jak opiekować się więcej niż jednym kotem

Wśród kociarzy panuje powszechne przekonanie, że znacznie lepiej jest dać dom dwóm kotom zamiast jednemu. W Internecie krąży nawet powiedzonko, że z kotami jest jak z chipsami – na jednym nigdy się nie kończy. Być może spotkałeś się też z ogłoszeniami adopcyjnymi, w których była mowa o „adopcji w dwupaku” lub „tylko do dokocenia”. Dlaczego fundacje i domy tymczasowe kładą na to taki nacisk?

 

Dwa koty – dlaczego to lepsze rozwiązanie niż jeden kot?

Wbrew pozorom koty nie są samotnikami. Owszem, zdarzają się koci introwertycy i urodzeni jedynacy, którzy darzą człowieka miłością równie wielką, jak inne koty – nienawiścią. To jednak wyjątki. Większość mruczków lubi towarzystwo przedstawicieli swojego gatunku. Mało tego, jest ono bardzo wskazane dla ich prawidłowego rozwoju intelektualnego i emocjonalnego.

Kot przebywający od wczesnego kocięctwa tylko z ludźmi, będzie ludzi traktował jak inne koty (ewentualnie siebie jak człowieka – nie wiemy, co tak naprawdę siedzi w głowie naszego przyjaciela).  Gdy przebywają ze sobą często bawią się w polowanie – małe uczą się w ten sposób zachowań łowieckich, dorosłe z kolei realizują potrzebę, którą podpowiada im instynkt. Gdy nie mają futrzastego towarzysza, będą zapraszać do zabawy Ciebie. W efekcie może będzie atakował znienacka Twoje nogi czy ręce, czasem drapiąc je do krwi. Jeśli wówczas krzykniesz, odtrącisz, zrzucisz swojego przyjaciela (co jest naturalną reakcją na ból), mogą pojawić się problemy behawioralne. Kot nie będzie rozumiał, dlaczego został ukarany.

Drugim zachowaniem wynikającym z zaburzeń kociego behawioru jest udeptywanie. To odruch występujący u kociąt, które udeptują kotkę w okolicach gruczołów sutkowych, wymuszając wypływ mleka. Przy udeptywaniu samoczynnie wysuwają się pazurki. Jeśli kocię zostanie zbyt szybko odebrane od matki, odruch pozostaje bardzo długo (nawet do końca życia), co jest zaburzeniem podobnym do choroby sierocej. Kot zaczyna traktować wybranego człowieka jak swoją matkę i udeptywać go, kiedy będzie potrzebować poczucia bezpieczeństwa i błogości. Niby słodkie, ale jeśli kocie pazury trafią na przykład w Twoją szyję czy inny odsłonięty kawałek ciała, reakcja będzie zwykle taka, jak przy zaatakowaniu nogi. Rozczarowanie Twojego przyjaciela jednak będzie dużo bardziej bolesne – zostanie odtrącony w chwili, kiedy najbardziej będzie potrzebował miłości.

Samotny kot zwyczajnie się nudzi. Ty oprócz zabaw z kotem masz wiele innych zajęć: praca zawodowa, zakupy, kino, spotkania ze znajomymi. Procent osób, które są w stanie poświęcić swojemu zwierzęciu tyle czasu, ile potrzebuje, jest naprawdę znikomy. Jest to sytuacja całkowicie naturalna i w pełni zrozumiała – dla Ciebie, ale nie dla Twojego kota. On będzie domagał się uwagi, czasem zrzuci w tym celu doniczkę z roślinami czy inny bibelot. Nawet jeśli powstrzymasz się od krzyku czy przegonienia kota, on i tak wyczuje napiętą atmosferę i Twoją złość.

Jak się domyślasz, wszystkie te sytuacje będą skutkować pogorszeniem Waszych relacji. Nie obawiaj się więc, że jeśli przyjmiesz pod swój dach drugiego kota, Twój dotychczasowy jedynak będzie kochać Cię mniej. Wręcz przeciwnie – kot wówczas lepiej zrozumie, że to, co fajne w harcach z drugim kotem, niekoniecznie jest wskazane w zabawach z Tobą.

No dobrze, kot będzie miał korzyści z towarzysza swojego gatunku. A Ty?

Obserwacja, jak kształtują się relacje między dwoma kotami, może być naprawdę fascynująca. Tu wracamy do chipsów – Twoja satysfakcja z obserwacji będzie rosła proporcjonalnie do liczby kotów. Mnogość konfiguracji, kto kogo kocha, kogo lubi, a kogo nie, budowanie skomplikowanych struktur społecznych i hierarchii to coś, co możesz studiować przez długie godziny. Najlepsze jest to, że – podobnie jak u ludzi – relacje te są zmienne w czasie.

 

Co dwa koty, to nie jeden!

  • Dwa koty zajmują się sobą i nie nudzą się.
  • Kot, który się nie nudzi, nie drapie foteli i nie domaga się nieustannie jedzenia (a przynajmniej robi to rzadziej niż koci jedynacy).
  • Kot, zamiast wbijać zęby i pazury w opiekuna, szaleje w zabawie w innymi kotami, do nas przychodzi na mizianki.
  • Zabawy dwóch lub więcej kotów są lepsze niż TV i mają więcej nieoczekiwanych zwrotów akcji.
  • Kot jest zdrowszy psychicznie – ma namiastkę życia w normalnym kocim świecie, ma szansę rozwinąć normalne kocie zachowania i sposób komunikowania się.
  • Ma mniejszą skłonność do otyłości (która jest zmorą kotów niewychodzących), dzięki większej dawce ruchu. Żaden człowiek nie zastąpi kotu drugiego kota do zabawy. Jako szczupłe – są zdrowsze, zatem mniej wydasz na weterynarza.
  • Jeśli masz ochotę na przytulanie kociska, to któreś się zgodzi, z jedną sztuką nie zawsze można trafić w odpowiednią chwilę.
  • Przy kilku kotach mniejsze jest ryzyko, że nową właśnie kupioną zabawką nikt nie będzie się chciał bawić 😉
  • Można je łatwiej zostawiać same nawet na parę dni (jeśli ktoś znajomy przyjdzie zaopatrzyć kociarnię w jedzonko i wyczyści kuwetkę), a na pewno na parę godzin.
  • Dwa koty to dwa razy tyle mruczenia i dwa razy więcej miłości.
  • I najważniejsze: biorąc dwa koty, ratujesz o jedno życie więcej niż w przypadku jednego.

 

Ile kosztuje utrzymanie więcej niż jednego kota?

Koszty utrzymania dwóch kotów nie są wiele wyższe niż jednego. Przy trzecim i kolejnych zaczyna się ich obecność powoli odczuwać w portfelu.

Okna/balkony i inne groźne dla kotów miejsca tak samo trzeba zabezpieczyć dla jednego, jak i dla dwóch podopiecznych. Akcesoria wystarczą dla dwóch kotów, nie trzeba kupować kolejnych. Zabawki, drapaki, szczotki, obcinaczki do pazurków, legowiska itp. są po prostu wykorzystywane razy dwa.

Jedyną rzeczą, którą warto kupić dodatkowo – jest kuweta. Więcej piszemy o tym w rozdziale 4. Schodzi trochę więcej żwirku. Prawda jest jednak taka, że żwirek w kuwecie, nawet niezużyty, i tak trzeba regularnie wymieniać w całości ze względów higienicznych. Przy dwóch kotach częstotliwość ta nie jest większa. Przy większym stadku żwirek zużywany jest zauważalnie szybciej.

Przy misce jest większa konkurencja i nic się nie wyrzuca. Jeden kot często „wybrzydza” przy misce – robi to najczęściej z nudów. Jeśli koty są dwa, wzajemnie motywują się do tego, by nie pozostawiać niedojedzonych resztek.

Proporcjonalnie do liczby kotów wzrastają jedynie koszty opieki weterynaryjnej (szczepień, kastracji).

 

Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem — jak długo czekać?

To zależy 🙂 Czasem jest to przysłowiowa miłość od pierwszego wejrzenia, czasem niechęć na całe życie. Ty też masz w swoim otoczeniu osoby, których po prostu nie znosisz i czasem nawet nie wiesz, dlaczego tak jest, prawda? No właśnie. Koty to żywe, myślące i czujące istoty z różnorodnymi charakterami.

Najlepiej jest brać od razu dwa młode koty. Wtedy mocno ograniczamy problem ze wzajemnym zaakceptowaniem się zwierząt. Kocięta razem wychowywane, później zazwyczaj mają dobre relacje.

W przypadku dwóch dorosłych kotów stajemy przed wyzwaniem pogodzenia ze sobą dwóch charakterów i dwóch różnych zestawów nawyków. Jeśli zdarza nam się np. wzięcie kota ze schroniska lub ulicy – też warto jest pokusić się o zaadoptowanie od razu drugiego. Obydwa koty będą wówczas na nieznanym sobie terenie i wejdą w układ na równych prawach.

Najtrudniejsza jest socjalizacja dorosłego rezydenta z innym dorosłym kotem. Większość doświadczonych kociarzy zaleca tzw. socjalizację z izolacją. Polega ona na wyznaczeniu przybyszowi jednego z zamkniętych pomieszczeń w domu i przetrzymania go tam przez kilka dni (oczywiście z miseczką oraz kuwetą!). Nasz czas powinniśmy dzielić między dwa koty: bawić się z nimi i – co ważne – głaskać je. W ten sposób pozwalamy rezydentowi poznać zapach „nowego” dosłownie z ręki ukochanego człowieka. I vice versa – „nowy” poznaje w ten sposób rezydenta. Koty wychwytują także dźwięki dochodzące zza zamkniętych drzwi. Można wymieniać między nimi zabawki czy poduszki, kocyki. W końcu z początkowego bojowego nastroju zostaje tylko ciekawość. Koty są gotowe na poznanie się pyszczek w pyszczek.

Czasem jednak do spotkania dochodzi, kiedy emocje w kotach jeszcze buzują. Wówczas może dojść do syczenia, prężenia grzbietu i stroszenia ogona, a nawet łapoczynów. Jako opiekunowie chcielibyśmy ingerować w proces, ale przede wszystkim należy pozwolić kotom dogadać się bez udziału mediatora. One potrafią przekazać najważniejsze informacje o sobie i ułożyć wzajemne relacje – z podziałem terytorium i ustaleniem pewnych subtelności kociej hierarchii. Ten proces zwykle zajmuje około dwóch tygodni. Podczas niego zaprezentują fascynujący spektakl zachowań dominujących, obronnych lub koncyliacyjnych. Naturalnie powinniśmy obserwować cały proces i wkroczyć, kiedy negocjacje zmienią się w agresywną bójkę. Jednak jedno pacnięcie łapą w ucho „tego drugiego” zwykle mieści się jeszcze w kanonie kociej dyskusji.

Jak ingerować, by każdy z kotów mógł wyjść z konfrontacji „z pyszczkiem”? Nie wolno podnosić głosu, niezależnie od tego, jak bardzo istotny powód do krzyku byś miał! Nie stawaj też po żadnej ze stron, nawet jeśli bardzo chcesz pomóc zdominowanemu, zastraszonemu kotu. Zwykle wystarczy, jeśli przejdziesz tuż obok. Cuda działa także otwarcie puszeczki i napełnienie misek.

A propos misek, jest jeszcze jeden trick, który możesz wykorzystać. Początkowo podawaj jedzenie kotom, które się nie akceptują, w dość dużej odległości. Inaczej stres sprawi, że nie będą jadły w ogóle albo pochłoną jedzenie tak szybko, że nabawią się problemów żołądkowych. Dzień po dniu stopniowo zbliżaj miski do siebie. W końcu koty będą jadły tuż obok siebie, a nic tak nie łączy jak słuszna porcja smakowitej karmy.

Nigdy nie ingeruj, oddzielaj zwierzaki „gołymi rękami”, bo koty mogą uznać Cię za kolejnego przeciwnika i instynktownie zaatakują. Jak postępować w sytuacji potencjalnego zagrożenia bójką lub w jej trakcie możesz przeczytać na stronie zooedukacja.pl Zwierzęta bez tajemnic – klik.

W trudnych sytuacjach możesz też ratować się kocimi feromonami. W sklepach zoologicznych są obróżki nasączone feromonami i dyfuzory, które wkłada się do kontaktu. Jeśli Twój kot nigdy nie nosił obróżki, wybierz raczej dyfuzor. Tańszym rozwiązaniem jest zachęcenie do wspólnej zabawy poduszeczką czy maskotką wypełnioną walerianą lub kocimiętką.

Wśród naszej szóstki dwie najstarsze kotki (jedna zjawiła się u nas jako koci podlotek i była przez 3 lata jedynaczką aż do momentu, w którym adoptowaliśmy ok. roczną koteczkę) żyją ze sobą razem już 13 lat i jedynie się tolerują. Z kolei między kocurkiem i jedną z najmłodszych kotek wybuchła miłość gorąca i trwała, choć obecnie ich relacje przypominają już nieco małżeństwo z kilkunastoletnim stażem 😉 A dwie siostry, które jako kocie dzieci były nierozłączne i wspierały się wzajemnie w poznawaniu domu, ludzi i innych kotów – po osiągnięciu dorosłości stopniowo oddalały się od siebie. Dziś nie potrafią przejść koło siebie bez syków i gniewnego prychania.

 

Szanowne Koty potrzebują weta i jedzenia!

FaniMani